wtorek, 6 października 2015

A w lesie raj...

"Do lasu bysię szło..."
Cisza, spokój, jakieś ptaki w górze i grzyby. Jesień oferuje wspaniałe dary. Jak tylko zaczynają się pojawiać pierwsze grzyby, to wyruszam na wędrówkę. W sobotni poranek, gdy rodzinka smacznie śpi, ja jadę do lasu. Moje tegoroczne zbiory to mnóstwo prawdziwków. Suszyłam, gotowałam i mroziłam surowe. Jak wyglądały niektóre moje zbiory? Oto one. 

 Te prawdziwki ważyły łącznie 3,24 kg. Wszystkie były zdrowe. 
Znalazłam je 4 metry od drogi. Zajęły cały koszyk :D


Ten zbiór - wrześniowy - liczył 55 sztuk. Oczywiście i kozaki też "przygarnęłam". Wszystko suszyłam, bo za marynowanymi nie przepadamy. Może inni nazbierali więcej, ale te własnymi rękoma zebrałam :D 
To największa frajda. 
Na tę sobotę umówiłam się już do lasu. Na niemki (w atlasie grzybów płachetka kołpakowata). Zdjęcia zamieściłam na blogu w poście "Do lasu by się szło"
Bardzo smaczne grzyby. Tych trochę zamarynuję (do sosu tatarskiego) i zrobię pyszną bazę (z cebulką i przecierem pomidorowym) do sosów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz