Tak sobie sfilcowałam, na sucho.
Biedroneczka dla dzieciaczka i korale dla mnie. Ubaw miałam po pachy.
To był pot, krew i łzy ;). Raz igłą po filcu i raz po palcu. Korale
uległy metamorfozie. Ładniej osadziłam koraliki pomiędzy filcowymi
kulami. Pomiędzy nimi wiązałam węzły makramy. Jak zrobię zdjęcie poprawionych korali, to wstawię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz